Rafał Frank, trener Kotwicy Port Morski Kołobrzeg: Mega fajny mecz, mega fajne widowisko. Gratulacje dla Fulimpexu. Wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężki mecz, to jest najlepiej broniący zespół w lidze i rzuciliśmy 94 punktów. To pokazuje, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Troszkę nas zawiodła ta defensywa w kluczowych momentach gdzieś tam w pierwszej połowie. Niestety parę zbiórek, parę błędów w obronie spowodowało, że zamiast zbudować jakąś przewagę ten mecz był na styku i dalej trzeba było szukać swoich szans na dobre posiadanie w ataku i dobre w obronie. Musieliśmy troszkę zawęzić rotację, bo nie wszyscy byli gotowi w tym meczu na to, żeby pomóc zespołowi więc niestety musieliśmy węższą rotacją zagrać, ale tu widzę, że statystyka - przede wszystkim te 15 zbiórek troszkę się odbija i te ponowienia drugiej szansy, 16 punktów. Wydaje mi się, że to było bardzo kluczowe, z szybkiego ataku chcieliśmy zdobyć dużo punktów, zdobyliśmy 23 punkty, też daliśmy 20 zdobyć gospodarzom. Tak jak mówię, ciężki mecz, mocny mecz. Szkoda, bo mieliśmy swoją szansę i bardzo chcieliśmy wyciągnąć tę niespodziankę i pokazać wszystkim, że jesteśmy zespołem. I mimo tego, że niektórzy nas gdzieś tam próbują lekceważyć albo mówią o nas, że gdzieś tam przegraliśmy jakieś mecze i że mamy problem w zespole. Tego problemu nie ma. Jesteśmy całkowicie razem. Tak samo czy trener, czy zawodnicy z trenerem. Jeżeli mamy jakieś tam problemy, to próbujemy je łagodnie załatwić i nie szukać jakiegoś poklasku. Wydaje mi się, że fajnie, że nowy gracz Wojtek Siembiga wszedł do zespołu. Widać od razu, że ma dużą chęć do gry. Młody organizm atletyczny gdzieś tam na pewno będzie nam dużo pomagał.
Musimy jeszcze powalczyć, żeby zmiennicy dali jeszcze troszkę więcej energii z ławki i dobrej obrony. Szkoda, bo ten mecz na styku to jednym, dwoma punktami to można powiedzieć, że jedna, dwie akcje decydujące. Gdzieś tam w końcówce troszkę gwizdnięte w drugą stronę. My nie trafiliśmy dwóch, trzech lay-upów spod samego kosza prawie. Uważam, że w takim meczu na styku troszeczkę więcej szczęścia mieli gospodarze w tym meczu, a mecz mógł się potoczyć odwrotnie. Na pewno super mecz, gratulacje. Moi chłopacy pokazali, że na pewno w każdym meczu będziemy szukać szansy na zwycięstwo i będziemy się bić po prostu, bo ta liga pokazała, że tutaj nieważne czy jesteś na topie i grasz o awans do ekstraklasy, czy jesteś w środku tabeli, czy na dole tabeli, nie ma znaczenia. Każdy zespół może wyrwać zwycięstwo i tu pokazaliśmy, że mimo tego, że nie jesteśmy goliatem finansowym to i tak możemy rywalizować z lepszymi od siebie. I to pokazaliśmy dzisiaj i będziemy tak chcieli grać z każdym zespołem, nieważne, jakie jest miejsce w tabeli.
Paweł Dzierżak, koszykarz Kotwicy Port Morski Kołobrzeg: Gratulacje dla Starogardu za to zwycięstwo. Co do naszej gry - my bardzo chcieliśmy tutaj przyjechać i sprawić niespodziankę, nie ukrywam. I bardzo nam zależało, żeby wygrać dzisiaj, chcieliśmy to pokazać. Można powiedzieć, że mentalnie gdzieś tam jesteśmy trochę w dołku, bo niewiele nam brakuje cały czas. Wszyscy chcemy, a ostatecznie nie wygrywamy tych meczów. Natomiast ja jestem dumny z tych chłopaków, że cały czas walczą do końca, dają z siebie maksa. Jestem wdzięczny tutaj sztabowi szkoleniowemu i wszystkim ludziom, którzy działają wokół klubu, bo mamy mega wsparcie. Mimo, że jesteśmy w tym dołku, czujemy to wsparcie od nich, dlatego tutaj na pewno jest dużo łatwiej, natomiast wciąż nie ma tych zwycięstw. Musimy poprawiać te nasze poszczególne elementy gry, które gdzieś tam kuleją momentami. Tak jak trener wspomniał, punkty z pomalowanego po ponowieniach, także punkty po naszych stratach. Za trzy może dzisiaj Starogard nie postrzelał, ale 33 na 57 za 2 to jest za dużo. Myślę, że tyle ile zaangażowania i wysiłku dajemy w obronie w każdej akcji, a na koniec po prostu nie dajemy tej zbiórki.
Nie ma tej kropki i znowu musimy się męczyć. To powoduje potem, że gdzieś tam jednym, dwoma posiadaniami przegrywamy te mecze i to niestety boli. Natomiast ja bym chciał, żebyśmy dalej szli w tym kierunku, którym idziemy, bo tak jak powiedziałem, niewiele nam brakuje i myślę, że w końcu złapiemy ten wiatr w żagle i zaczniemy wygrywać
Co do samej końcówki meczu - nie wiemy jak się zachowa też obrona w takiej sytuacji, kiedy jest kilka sekund do końca posiadania. Chcieliśmy, żeby wszyscy pobiegli do ataku, żeby zająć właściwe tory biegu, zająć właściwy spacing i po prostu zaatakować kosz, odczytać obronę i zdobyć punkty. Tak wyszło, że ja dostałem piłkę na koniec, zawahałem się chwilę, a potem popełniłem stratę, już było tak naprawdę po meczu. Natomiast tutaj bym nie upatrywał powodu tej porażki dzisiejszej. Myślę, że za dużo punktów, przede wszystkim z pomalowanego straciliśmy. Za dużo tych strat było, które napędzały dzisiaj Starogard. Zagraliśmy, uważam, dobre spotkanie tak ogólnie. Było niezłe widowisko koszykarskie, różne rozwiązania, dużo punktów. I te małe rzeczy, małe szczegóły, jedna zbiórka, jedna strata, jeden backdoor, brak koncentracji na ułamek sekundy, gdzie gramy dobry defense 22-23 sekundy i na koniec nie ma tej kropki nad i, to co powiedziałem wcześniej, powoduje, że jednym posiadaniem przegrywamy.
Michael Łydkowski, trener SKS-u Fulipmex Starogard Gdański: Gratulacje należą się chłopakom, naszej drużynie, zagrali fantastyczną końcówkę. Do trzeciej kwarty mieliśmy zero strat, w całym meczu tylko trzy. Dzieliliśmy się super piłką, 24 asysty to bardzo dobry wynik. Każdy kto wszedł na boisko dawał z siebie wszystko, dorzucił punkty, był tam gdzie trzeba. Tak naprawdę ten mecz, ta końcówka to jest kwintesencja tego, jak pracowaliśmy przez te cztery tygodnie. Zawodnicy byli bardzo determinowani, pracowali ciężko. Wczoraj uraz Damiana Jeszkego, który też tam troszeczkę plany pokrzyżował musieliśmy kombinować i troszeczkę zmieniać, ale zwycięzców się nie osądza, bardzo cieszy to zwycięstwo i chciałem tutaj z tego miejsca im bardzo serdecznie pogratulować, bo trzeci raz jest mi dane prowadzić drużynę SKS-u w przeciągu tych dwóch sezonów i jak to się mówi do trzech razy sztuka, tym razem się udało.
Co do Damiana, to ostatni trening przed meczem dzisiejszym, ostatnie 10 minut tego treningu, ostatnia gra 5 na 5 i niefartownie po prostu źle spadł na nogę jednego z zawodników. Na dzień dzisiejszy ciężko jest cokolwiek powiedzieć, bo ta noga jest troszeczkę opuchnięta i nawet jakieś badania na razie nie pokażą nic. Na razie bądźmy dobrej myśli i po prostu czekamy, aż to opuchnięcie troszeczkę zejdzie i będziemy go badać.
W przerwie meczu przypomniałem tylko założenia nasze na ten mecz, mieliśmy ich kilka i po prostu zawodnicy musieli z powrotem zresetować głowy i zacząć tak naprawdę wszystko od nowa. Uważam, że każdy mecz to są dwa różne mecze, pierwsza połowa i druga połowa. Rzeczywiście troszeczkę poprawiliśmy obronę, zagraliśmy troszeczkę twardziej, wiedzieliśmy, że Kotwica na pewno wyjdzie na nas mocno w tej drugiej połowie i odpowiedzieliśmy.
Przygotowanie do meczu wyglądało jak do każdego innego, tylko po prostu ja pełniłem tę rolę pierwszego trenera. Ja z trenerem Darko mamy tą samą linię, tak samo patrzymy na tę drużynę i mamy mniej więcej tę samą filozofię. Okej, może w dzisiejszym meczu tego nie pokazaliśmy, bo straciliśmy 96 punktów, ale chcemy wygrywać mecze obroną. Oczywiście byliśmy w stałym kontakcie, trener podpowiadał, ale tak naprawdę na koniec powiedział, że to ja jestem tutaj z drużyną, ja widzę, jak zawodnicy się zachowują, jak wyglądają i tak naprawdę w dużej części zostawił to mnie, ale miał też również wpływ na to, jak trenowaliśmy.
Bartosz Majewski, koszykarz SKS-u Fulipmex Starogard Gdański: Na pewno dziękujemy kibicom za gorący doping w czwartej kwarcie, szczególnie kolejny raz nas ponieśli. Myślę, że mecz mógł się podobać publiczności, ponieważ był bardzo ofensywny. Sam fakt, że Kotwica miała z gry 54%, a za 3 punkty 42% to są bardzo dobre procenty, a mimo wszystko przegrała ten mecz. Uważam, że mecz był szybki, oddaliśmy 79 rzutów w całym spotkaniu, nie licząc wolnych, ale nie ma co ukrywać, cały mecz byliśmy gdzieś tam troszeczkę z tyłu. Bardzo się cieszymy, że kolejny raz w czwartej kwarcie pokazaliśmy, że tutaj jest piekło i tutaj nie będziemy przegrywać, chcemy tę serię jak najdłużej ciągnąć. Dziękuję na pewno przeciwnikom, bo uważam, że zagrali naprawdę bardzo dobre spotkanie i sprawili nam bardzo dużo problemów.
