Igor Urban, koszykarz ŁKS-u Coolpack Łódź: Na pewno gratulacje dla drużyny z Pelplina. Pokazali charakter przez 40 minut, do końca trzymali… tak jak my wracaliśmy, szarpaliśmy, staraliśmy się wrócić, co do połowy realizowaliśmy, tak na koniec wyciągnęli ten mecz, bo tak to trzeba nazwać. Skłamałbym jakbym powiedział, że czymś nas zaskoczyli. Wiedzieliśmy, że będą nam skakać po głowach i zawodnicy z obwodu, i wysocy gracze. Wiedzieliśmy, że Coke jest ich głównym zawodnikiem i musimy go zatrzymać więc nie byliśmy zaskoczeni tym, co grają. Z naszej strony, nie wiem, brakowało nam takiego... Jak już byliśmy naprawdę te plus dwa, żeby jeszcze „depnąć”, nacisnąć i jakby budować tą przewagę, cały czas to trzymać, a faktycznie te straty pod koniec spowodowały, że wynik był korzystniejszy dla drużyny z Pelplina.
Robert Skibniewski, trener ŁKS-u Coolpack Łódź: Gratulacje dla Decki. Tak jak Igor powiedział, do połowy nam ten plan się udawał. Generalnie planem było, żeby zatrzymać Dekę poniżej 90 punktów, co też nam się teoretycznie udało. Zabrakło nam paru zbiórek w obronie poprzez absencję też na pewno Kuby Motylewskiego, więc Decka to świetnie wykorzystała, bo i Oleksandr Antypov, Tymon Szymański, Iwo Maćkowiak starali się z całych sił, walczyli, ale brakło paru tych centymetrów, bo ogólnie defensywnie nie było źle. Okej, zawsze się można do czegoś przyczepić. Z drugiej strony znowu nie trafialiśmy otwartych trójek, dużo przestrzelonych rzutów wolnych, więc teoretycznie ten mecz mógł wyglądać inaczej, ale tak jak mówię, Decka w końcówce pokazała charakter, nie pękła i wygrali za zasłużenie. Także z mojej strony wszystkiego dobrego, zdrowia dla zawodników i do zobaczenia.
Olivier Szczepański, koszykarz Decki Pelplin: Wygraliśmy ten mecz, chciałbym na początku podziękować kibicom i drużynie przeciwnej za dobrą walkę, bo prowadziliśmy praktycznie cały mecz, ale pod koniec zrobiło się trochę nerwowo, ale wyciągnęliśmy mecz i graliśmy konsekwentnie, przez co wygraliśmy ten mecz.
Rafał Knap, trener Decki Pelplin: Teraz patrzę, że rzeczywiście prawie 32 minuty byliśmy na prowadzeniu, nie kontrolowałem tego w trakcie meczu, za dużo emocji, za zbyt wysoko podniesiona może adrenalina. Dużo nerwowości się wkradło w nasze poczynania. Dlaczego to zostawię to ludziom, którzy oglądali to spotkanie. Proszę zobaczyć, można wygrywać nawet, w zeszłym sezonie mieliśmy chyba taki mecz, że przegrywaliśmy 39 minut z Sokołem Łańcut, prowadziliśmy tylko 10 sekund i wygraliśmy spotkanie. Można, to jest koszykówka, to jest piękno koszykówki, trzeba być skoncentrowanym przez cały czas trwania tego meczu i nie tylko 40 minut, bo mogą być też dogrywki, więc można i dłużej, ale bardzo niewygodny przeciwnik. Przyjechali tutaj mocno naładowani po okazałej wygranej w Kołobrzegu z Kotwicą. Mieliśmy swój plan na ten mecz, wynik pokazuje, że zrealizowaliśmy go w miarę dobrze, ale tak naprawdę to zadecydowała ostatnia kwarta.