Mniej niż 40 minut trwała sprzedaż biletów na finałowe spotkania w Wałbrzychu. Pierwszy mecz, w rywalizacji rozgrywanej do trzech wygranych, miejscowi przegrywali, ale przez całe zawody na trybunach trwało koszykarskie święto, współdzielone przez kibiców obu klubów. Nie inaczej było w niedzielę. Już na 40 minut przed zawodami niemal większość miejsc była zajęta, a na parkiecie, podobnie jak dzień wcześniej, emocji nie brakowało.
Mocną strona Enea Abramczyk Astorii były w sobotę rzuty z dystansu, których przyjezdni trafili o dziewięć więcej niż rywale. Także drugie zawody czarno-czerwoni rozpoczęli od celnego rzutu za trzy punkty, ale spotkali się z szybką odpowiedzią ze strony Patryka Wilka. Nie oznacza to jednak, że miejscowi forsowali rzuty z dalszej odległości od kosza. W całej pierwszej połowie koszykarze Górnika Zamek Książ mieli sześć prób z dystansu, znacznie częściej szukając punktów z okolic pola trzech sekund.
Aktywny był Piotr Niedźwiedzki, który co prawda miał problemy ze skutecznością, ale po akcjach dwójkowych starał się wykorzystywać swoje parametry bliżej kosza. Trener Andrzej Adamek często rotował też składem, szukając graczy w najlepszej dyspozycji. Zmieniali się młodzieżowcy, zmieniali doświadczeni gracze pod koszem, ale długo to bydgoszczanie znajdowali się na prowadzeniu.
W żadnym momencie przewaga drużyny z kujawsko-pomorskiego nie była jednak większa niż cztery punkty. Miejscowi dobrze radzili sobie zwłaszcza w starciach z Szymonem Kiwilszą, który w pierwszym spotkaniu był wyraźnym liderem w polu trzech sekund, notując aż 21 zbiórek. Zwłaszcza przed przerwą miał jednak problem z wywalczeniem piłki.
W drużynie Enea Abramczyk Astorii dobre momenty mieli Andre Walker oraz Filip Małgorzaciak, ale bohaterem pierwszej połowy, a jak się później okazało całego spotkania został David Jackson. 38-letni rzucając był ważną postacią biało-niebieskich w półfinałowych starciach z SKS Fulimpex, ale w pierwszym starciu finałowym był nieco niewidoczny. W drugiej połowie drugiej kwarty był jednak postacią pierwszoplanową.
Od stanu 28:32 rzucił w nieco ponad 4 minuty 10 punktów, w tym ostatnie na koniec pierwszej połowy, dające gospodarzom prowadzenie 43:37. Prowadzenie, którego mimo aktywnej obrony ze strony rywali bądź przebłysków w ataku Górnik Zamek Książ nie stracił. Ofiarnie grający miejscowi wywalczyli znaczną część stykowych piłek, często uciekając się do walki w parterze.
Po jednej z takich akcji Kacper Margiciok wyprowadził podopiecznych Andrzeja Adamka na najwyższe w niedzielę prowadzenie 64:50. Wieńczyło ono serię ośmiu punktów z rzędu uzyskanych przez miejscowych, w dużej mierze uruchomionych przez Jacksona.
Doświadczony obrońca nie tylko sam trafił w tym fragmencie kosza, ale miał także podania aktywujące Piotra Niedźwiedzkiego.
Nadzieje przyjezdnym na korzystny wynik na moment przywrócił jeszcze celną trójką Filip Małgorzaciak, ale w kolejnych akcjach o korzystny dla Górnika Zamek Książ zadbał Piotr Niedźwiedzki, trafiając spod kosza bądź wspólnie z Patrykiem Wilkiem zamykając pole trzech sekund.
Kolejne dwa mecze odbędą się w sobotę i niedzielę w Bydgoszczy. Transmisje Emocje.tv.